BMW Motorrad Days 2015 - alpejska patelnia
Imprezy typu BMW Motorrad Days siłą rzeczy mają swoją ustaloną formułę i co roku wyglądają podobnie. W przypadku spotkania miłośników bawarskich motocykli w Garmisch-Partenkirchen to bardzo dobra wiadomość, bo impreza od początku swojego istnienia prezentuje najwyższy poziom organizacyjny i wybierając się tam, każdy wie na co może liczyć. Pomimo tego organizatorzy starają się wprowadzać do programu coraz to nowe elementy, aby ją uatrakcyjnić i odświeżyć, ale także po to, aby nadążać za najnowszymi trendami w świecie motocykli. Nie inaczej było w tym roku.
Mi osobiście tegoroczna impreza zapisze się w pamięci przez pryzmat piekielnej pogody. Już od momentu wyjazdu z Polski temperatura nie spadała poniżej 30 stopni Celsjusza. Co prawda w samych górach niektórych pechowców spotkały lokalne burze z ulewami, ale generalnie rzecz biorąc na pogodę w miniony weekend nie można było narzekać. Nawet wieczorami było gorąco, a jedyny moment kiedy aura dawała odrobinę wytchnienia była noc. W czasie sobotniej przelotki po Alpach odnotowaliśmy w sobotę 37,5C... Nawet jak na lato, jest to wynik godny uznania. W tej sytuacji jedynym ratunkiem były kąpiele w alpejskich jeziorach, z których korzystaliśmy praktycznie codziennie w czasie przejazdów. Wspaniałe, malownicze alpejskie drogi, mnóstwo motocykli, góry przytłaczające swoim pięknem – to nieodłączna część wrażeń zabieranych do domu z Garmisch-Partenkirchen.
Główne atrakcje czekały na nas jednak na placu imprezy. Ich przekrój znakomicie ilustruje, że dziś motocykle to nie tyle środek transportu, co sposób na życie i aktywne spędzanie czasu poza domem. Większość z nas gdy już ruszy się poza dom, chce dobrze wyglądać. Dlatego też projektanci poświęcili ciuchom i gadżetom BMW bardzo dużo miejsca zarówno w głównym pawilonie, gdzie można było wszystko kupić, ale także na wybiegu, gdzie najnowsze trendy odzieżowo-motocyklowe można było zobaczyć w ruchu…
Moda dotyczy nie tylko odzieży. Wyraźne trendy widać również w przypadku motocykli, ich budowy, a także ich przeróbek. Nie jest żadną tajemnicą, że mamy obecnie prawdziwy pęd za customami i przeróbkami. Doskonale widać to było w Bawarii, gdzie customom poświęcono mnóstwo miejsca i czasu. Słusznie zresztą, bo z roku na rok poziom i jakoś wykonania tych motocykli rośnie i w chwili obecnej bardziej przypominają one dzieła sztuki niż pojazdy mechaniczne…
A skoro jesteśmy przy motocyklowych działach sztuki… Właściciele customów napędzanych niemieckimi bokserami mogli stanąć do rywalizacji w Boxer Sprint Trophy. Wyścigi, które rozgrywano na dystansie 200 metrów (1/8 mili) przyciągnęły spore zainteresowanie i miały bardzo fajną oprawę.
Ogromne imprezy gromadzące tysiące miłośników motocykli to także znakomita okazja, aby zebrać opinie na temat nowych projektów. BMW Concept 101 to właśnie jeden z takich projektów. Czy maszyna wzorowana na amerykańskie pożeracze autostrad przyjmie się w Europie? Większość głosów, które słyszeliśmy w odniesieniu do tej maszyny było pozytywnych. Czym innym jest jednak aprobata i uznanie, a czymś zupełnie innym skłonność do wydania dużych pieniędzy na mocno nieszablonowy motocykl. Osobiście jestem sceptyczny, ale nie od dziś wiadomo, że to co traktowane jest z rezerwą na Starym Kontynencie, w Stanach przyjęte może zostać z entuzjazmem. Czas, i to zapewne niedługi, pokaże czy Concept 101 trafi na linię produkcyjną.
W Garmisch-Partenkirchen nie mogło zabraknąć nieśmiertelnego Chrisa Pfeiffera. Niemiec jak co roku zachwycał publiczność nie tylko spektakularnymi trickami, ale także znakomitym kontaktem z widzami. W tym roku Chris miał do wykonania o wiele bardziej karkołomne zadanie, bo przyszło mu zmierzyć się nie tylko z upałem, ale także z dokuczliwym przeziębieniem. Tym większe słowa uznania należą się temu wszechstronnemu zawodnikowi (przypomnijmy, że Pfeiffer jest fenomenalny nie tylko na asfalcie, to człowiek który ma na swoim koncie wygraną w Erzberg Rodeo…).
Brytyjska ekipa Autotest Team zaprezentowała Mini Stunt Show, obrazując do jakiej perfekcji można doprowadzić umiejętność parkowania samochodu… Imponujące, zabawne i momentami lekko przerażające widowisko, zdecydowanie warte zobaczenia.
Na terenie imprezy motocyklami jeździli nie tylko profesjonaliści. Nieopodal namiotu prasowego przygotowany został nieduży, ale świetnie zorganizowany park do trialu. Młodzi w większości zawodnicy mogli wykazać się panowaniem nad swoimi motocyklami. Było na co popatrzeć, szczególnie, że wielu motocyklistów miało po zaledwie kilka lat, prezentując jednocześnie bardzo wysoki poziom umiejętności.
Dla nieco starszych przygotowano tradycyjny tor offroadowy, na którym można było spróbować swoich sił na specjalnie przygotowanych GSach. Poziom trudności samego toru był raczej niewielki, ale upał i podnoszący się pył skutecznie uprzykrzały życie miłośnikom jazdy poza asfaltem.
Oczywiście na miejscu można było wypróbować również nowe produkty. Testy i pokazy kręciły się wokół gwiazdy weekendu, czyli nowego BMW S1000XR, którym można było wybrać się na przejażdżki po okolicznych alpejskich serpentynach.
Dla mnie osobiście zupełnie niewiarygodnym jest jak ogromne wrażenia można zrobić na widzach przy wykorzystaniu relatywie prostych środków. Mówię tutaj oczywiście o Beczce Śmierci. Niby prosta tuba z drewna, w niej proste (aby nie powiedzieć – prymitywne) motocykle i kilku śmiałków doskonale radzących sobie z fizyką i świetnie komunikujących się z publicznością. Efekt końcowy – wspaniały. Kto nie widział, może podpatrzeć poniżej, ale pełny efekt ocenić można tylko na żywo.
Ważną częścią życia społeczności BMW są imprezy takie jak GS Trophy. W tym roku wydarzeniu temu poświęcono szczególnie dużo miejsca w trakcie zlotu. Przede wszystkim puchar zyskał własne stoisko w halach wystawowych, można było na miejscu porozmawiać z organizatorami imprezy. Na placu zaprezentował się także zespół niemiecki dając przedsmak tego czym będzie rywalizacja w GS Trophy 2016. Posłuchajcie Tomma Wolfa, dyrektora GS Trophy na temat tego, co czeka uczestników w czasie przyszłorocznych finałów w Azji.
A teraz ważna uwaga! Nadal możecie przyjechać na polskie finały GS Trophy i wziąć udział w eliminacjach do światowych finałów! Wszystkie szczegóły, regulaminy i panel rejestracyjny znajdziecie na stronie www.gstrophy.pl. Mnie osobiście bardzo ucieszył fakt, że na teren imprezy do Garmisch-Partenkirchen dotarły w tym roku aż dwa motocykle ze zwycięskiej Polsko-Czeskiej ekipy z ubiegłego roku.
Gdy gasły silniki i nad teren imprezy nadciągał wieczór – przychodził czas na biesiadę pod jednym namiotem. W akompaniamencie lokalnej muzyki pochłaniane były tysiące litrów piwa, a w żołądkach lądowały góry golonki i carry wurstu. Do późnych godzin nocnych rozbrzmiewała muzyka na żywo na koncertach oraz w dyskotekach. Naprawdę nie sposób było się nudzić.
W tym roku według obliczeń organizatora na imprezę dotarło 40 tysięcy motocykli i blisko ponad 60 tysięcy osób. Wynik doprawdy imponujący i zapełniający motocyklami nie tylko urokliwy niemiecki kurort, ale także wszystkie okoliczne miejscowości oraz lokalne drogi przełęcze. Tym, co przekonuje do BMW Motorrad Days w Ga-Pa są nie tylko atrakcje, ale także wspaniała atmosfera, przyjaźni ludzie z całego świata oraz aura motocyklowego święta. Jeśli będziecie chcieli wybrać się na przyszłoroczną imprezę, sugeruję przygotować się do tego zawczasu. Ogromna liczba gości utrudnia znalezienie noclegu w rozsądnej lokalizacji i w rozsądnej cenie. Dobrym pomysłem jest rozlokowanie się w którejś z sąsiadujących miejscowości, jako że Garmisch-Partenkirchen jest świetnie skomunikowane z całym regionem. Na miejscu czeka na Was także przygotowane pole namiotowe, gdzie przenocować można z niewielkie pieniądze, a organizatorzy pomyśleli zarówno o wyżywieniu, jak i prysznicach.
Reasumując - choć moje cztery litery po dziś dzień czują blisko 3000 km pokonane w ciągu 5 dni, to już teraz nie mogę doczekać się edycji imprezy w przyszłym roku!
Zobacz także relacje z lat poprzednich:
|
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze